Wspomnienie wydobyte z torebki. Zapiekane papardelle ze szpinakiem i gorgonzolą.
Mam torebki, które noszę latem i takie na jesień lub zimę. I prawie zawsze mam w nich bałagan i masę niepotrzebnych rzeczy. Jak kupuję nową torebkę, to zawsze sobie obiecuję, że utrzymam w niej porządek. I utrzymuję... przez tydzień.
Czasami taka torebka pełna różności wędruje w zapomnienie na kilka miesięcy. A potem jak wraca do łask lub nadchodzi odpowiednia dla niej pora roku, ile przyjemności i niespodzianek mnie spotyka. Drobiazgi, które znajduję, przypominają odległe chwile, budzą wspomnienia...
Dzisiaj jedna z moich jesiennych torebek rozpoczęła swój nowy sezon. A w niej oczywiście bałagan. Drobne monety, rachunki ze sklepu, zanotowany na kartce przepis na danie, które jadłam w restauracji i chciałam odtworzyć w domu, plan miasta i spis odjazdów pociągów z lotniska do centrum. I wtedy wszystko mi się przypomniało. Ta torebka poleciała ze mną i moją towarzyszką intelektualno - zakupową na wystawę. Towarzyszyła mi przez cztery pełne wrażeń dni kilka miesięcy temu. Do południa sztuka, po południu sklepy, wieczorem kolacja i wino.
Szukając interesującego miejsca na wspólny wypad kierujemy się najczęściej wyborem ciekawej wystawy lub znajdując temat przewodni: śladami wytwórców czekolady, szlakiem angielskiej herbaty, smaki holenderskich serów lub po prostu ...Paryż. Ale to już temat na inny post.
W czasie pobytu w Kolonii jadłyśmy najczęściej we włoskiej, gwarnej (pełnej Włochów) restauracji. Ulubionym naszym daniem, które tam zamawiałyśmy było zapiekane papardelle ze szpinakiem i gorgonzollą w sosie śmietanowym. Dzisiaj postanowiłam odtworzyć je wykorzystując wspomnienia wydobyte z torebki.
Zapiekane papardelle ze szpinakiem i gorgonzollą.
450 g mrożonego szpinaku w liściach (rozmrożonego)
100 - 150 g gorgonzolli (lub innego sera z zieloną pleśnią)
gałka muszkatałowa świeżo zmielona4 duże ząbki czosnku pokrojone w cienkie plasterki
125 g świeżej mozarelli
3 łyżki masła
oliwa
sól
świeżo zmielony biały pieprz
300 g makaronu papardelle
świeżo starty parmezan
W dużej ilości osolonej wody ugotować makaron. W czasie, gdy makaron się gotuje przyrządzić sos. Na maśle z oliwą podsmażyć na złoto czosnek, dodać szpinak. Cały czas mieszajac smażyć, aż woda ze szpinaku odparuje (około 3 minut). Dodać śmietankę. Kiedy śmietanka zacznie wrzeć, dodać ser, gałkę muszkatałową, sól i pieprz. Wymieszać. Dodać odcedzony makaron i ponownie wszystko wymieszać. Przełożyć do foremki do zapiekania wysmarowanej masłem. Na wierzchu ułożyć mozarellę pokojoną w plastry i posypać parmezanem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C i piec do zrumienienia sera. Podawać od razu z kieliszkiem wina.
Smacznego.
Tez bardzo lubie, gdy znajduje takie 'skarby' w zapomnianej torebce czy walizce.
OdpowiedzUsuńDla mnie polaczenie gorgonzoli i szpinaku jest fakntastyczne, i do makaronu, i do pizzy np.
PS. A czy wystawa sie podobala?
Az sie musialam usmiecnac czytajac o Twoich torebkach :) mam to samo,a do tego jestem wielbicielka raczej duzych torebek,wiec czasem cuednka po kilku miesiacach znajduje i tez sobie zawsze obiecuje,ze bedzie porzadek utrzymany w kolejnej torebce i jak piszesz.....po tygodniu wyglada podobnie,jak w poprzednich przypadkach.....przypadek beznadziejny......hahaha
OdpowiedzUsuńMakaronik pycha musi byc,bardzo lubie gorgonzole,przewazne robie z niej sos do makaronu,ale tak zapiekany musialabym raz dla odmiany przyrzadzic :)
Pozdrawiam :)
Czyli bałagan w torebce nie jest taki zły, jak się pozornie wydaje ;)
OdpowiedzUsuńBeo,
OdpowiedzUsuńwystawa była rewelacyjna. Kończyłyśmy oglądanie i od początku. Cudowne było to, że niewiele osób oglądało ją z nami.
Gosiu,
Ja wtedy też pierwszy raz spotkałam się z zapiekanym tak makaronem i bardzo mi się to spodobało.
Pozdrowienia.
Zemifroczko,
OdpowiedzUsuńTo prawda są i plusy bałaganu, ale marzy mi się porządek.
To swietnie :) Dla mnie ostatnia taka wystawa byl Monet... Tym bardziej, ze kocham go nad zycie :) Specjalnie wzielam sobie wolne, by pojechac na wystawe w tygodniu i byc tam rano, gdy ludzi zdecydowanie mniej. No i mozna sobie wtedy usiasc spokojnie na wygodnej kanapie na wprost naszego ukochanego obrazu i kontemplowac, kontemplowac, kontemplowac... ;)
OdpowiedzUsuńBeo,
OdpowiedzUsuńjak pisałam Ci odpowiedź to miałam przed oczami obraz jak siedzimy na kanapie, milczymy i patrzymy...Nie dziwię Ci się, że wzięłaś wolne, żeby oglądać Monet'a. Te światło katedry w Rouen, ta delikatność, te nenufary. Musiało Ci być cudownie.
O tak, nenufary wlasnie przede wszystkim... Choc nie tylko rzecz jasna. Impresjonizm to z cala pewnoscia moj ulubiony nurt w malarstwie. Niestety wsystawy z tak wspanialymi obrazami Mistrzow nie czesto sie trafiaja.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale jaka później radość jak jest i można obejrzeć. Z impresjonistami (których jestem wielką miłośniczką)jest o tyle dobrze, że można oglądać ich obrazy w stałej ekspozycji w muzeach. To tylko jeden z cudownych powodów do podróżowania. W muzeum w Bukareszcie znalazłam wspaniałą ekspozycję malarstwa impresjonistów, jakie to było zaskoczenie i jaki zachwyt. Byliśmy my i jeszcze cztery osoby. Do tego cudowne, mało znane obrazy.
OdpowiedzUsuńW Bukareszcie powiadasz? No prosze... To byl z pewnoscia bardzo mily akcent wycieczki :)
OdpowiedzUsuńW takich chwilach żałuję, że ja taka porządnicka jestem :) Znaleźć takie smaczne wspomnienie, to ja mogę tylko przeglądając pudełka wspomnień :) Wpraszam się na ten obiadek :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wspomnień, zazdroszczę torebek. Choć też mam takie swoje małe drobiazgi - pochowane po kieszeniach kurtek i zamknięte w dawno nieotwieranych szufladach. I niedługo odkryję je na nowo :).
OdpowiedzUsuńA zapiekanki mogłabym jeść na okrągło!
Ale fajny artykuł, bardzo żałuję, że mam właściwie jedną torbę, nie przypuszczałam, że przez to omijają mnie takie cudowne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńTilianaro,
OdpowiedzUsuńja zazdroszczę wszystkim, którzy umieją utrzymać porządek w torebce dłużej niż tydzień. Oczywiście obiecuję sobie, że się bardziej postaram, ale na razie bezskutecznie. Zapraszam, zapraszam na jedzonko. Mam jeszcze kilka torebek do uprzątnięcia i jakie tam wspomnienia znajdę , jeszcze nie wiem.
Olalala, ja nawet nie chcę mówić co mam w kieszeniach. Puste mam tylko w tych płaszczach i kurtkach, w których ...nie mam kieszeni. Ostatnio znalazłam 6 nieużywanych biletów na metro w Paryżu. Chyba muszę znowu tam pojechać, bo szkoda, żeby się zmarnowały...
Felluniu,
jestem pewna, że masz inne miejsca gdzie znajdujesz wspomnienia i nie masz problemu ze znajdywaniem kluczy, telefonu...
Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie.
fajne te torebkowe historie... no troche mi bliskie :) ze tez mnie nie ma tam gdzie Modigliani, w tym miejscu zazdroszcze Ci go bardziej niz makaronu :-)
OdpowiedzUsuńBuruuberii,
OdpowiedzUsuńZa wystawą Modiglianiego polecę na koniec świata.