Pain au chocolat na wakacyjne śniadanie.
Kiedy wstaję rano, powtarzam sobie "chwilo trwaj". Nieważna jest pogoda, nieważny jest dzień tygodnia. Każdy poranek jest piękny. Lubię dobrze zacząć dzień. Lubię zapach pieczonego ciasta jaki dolatuje z piekarnika, aż na taras.
Lubię francuskie śniadania nad polskim morzem.
Pain au chocolat
250 ml ciepłego mleka
1 łyżeczka suszonych drożdży
165 g miękkiego masła
40 g drobnego cukru
1 łyżeczka soli (dałam 1/2)
450 g mąki pszennej (najlepiej typu 550)
200 g gorzkiej lub mlecznej czekolady pokrojonej na 12 kawałków
1 jajko lekko rozbite
Zmiksować w misce mleko, drożdże, 15 g miękkiego masła, sól i cukier. Odstawić na 5 minut. Dodać mąkę i zmiksować (końcówki haki) całość na gładkie ciasto . Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 40 minut lub do czasu, aż podwoi swoją objętość. Resztę masła rozwałkować pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia na prostokąt o wymiarach 12x20 cm. Schłodzić.
Na podsypanym mąką blacie rozwałkować ciasto na prostokąt o wymiarach 20x40 cm. Położyć na jednej połowie masło (bez papieru) i złożyć ciasto na pół chowając w środku masło. Docisnąć brzegi, żeby masło nie wychodziło w trakcie wałkowania. Rozwałkować ciasto na prostokąt o wymiarach 20x50 cm i złożyć je na trzy części. Obrócić je o 90 stopni i ponownie wykonać powyższe czynności (wałkowanie i składanie na trzy części). Włożyć ciasto do lodówki i schładzać 30 minut. Powtórzyć czynności jeszcze cztery razy(wałkowanie, składanie na trzy części, obrót o 90 stopni,wałkowanie, składanie na trzy części i schładzanie). Rozwałkować ciasto na prostokąt 20x60 cm o grubości 5 mm. Pokroić w pasy (10x20 cm). Na każdym pasie układać po dwa kawałki czekolady. Zwinąć każdy pas w rulon. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując odstępy. Odłożyć do wyrastania na 35 - 40 minut. Wierch posmarować rozbełtanym jajkiem. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 25-30 minut.
Najlepsze ciepłe.
Bułeczki można ponownie podgrzać w nagrzanym piekarniku.
Samo ciasto lub zwiniętebułeczki można przygotować wcześniej i przechowywać w lodówce przez noc. Po wyjęciu z lodówki trzeba trochę wydłużyć czas wyrastania.
Przepis Eric Lanlard z książki "Chocolat".
wyglądają świetnie, też chcę takie śniadanie:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam - drogą na północ.
Usuńmmm, zapach pieczonego ciasta, uwielbiam, od razu humor się poprawia
OdpowiedzUsuńNiby nic, tylko zapach, a potrafi zdziałać wiele.
UsuńCudowne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Nam też sprawiło masę przyjemności.
UsuńPains au chocolat to klasyka francuskich śniadan ale bardzo, bardzo niezdrowa niestety! Choc muszę przyznać, ze i nam zdarza sie czasami takie właśnie śniadanie. Nie robię jednak Chlebkow sama.... To kilka godzin pracy. Jak rano biegam to wracając kupuje je cieplutkie w piekarni, bądź kupuje zamrożone w Picard i wkładam na kwadrans do piekarnika. Wiem! T nie to samo!
OdpowiedzUsuńJak ja jestem tam gdzie Ty to też ich nie piekę ;) tylko kupuję ciepłe w piekarni. Ale tutaj wśród lasów robię sama. Deszczowa pogoda zachęca wręcz do wałkowania i czytania książek.
UsuńTakie śniadania mogłyby trwać wiecznie:)
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację.
UsuńRobiłam ostatnio identyczne! Wspaniała sprawa na śniadanie. Swoją drogą samo wałkowanie ciasta stanowi pewne wyzwanie:)
OdpowiedzUsuńKrysia BloodyGoodFood
Pomiędzy jednym wałkowaniem, a drugim można zrobić tyle fajnych rzeczy, że przestaje to być problemem. A efekt tego wałkowania jest cudowny (jak sama wiesz).
UsuńUrokliwy talerz i ściereczka dopełniają wypoczynkowego klimatu. Po takim śniadaniu to czuje się, że "można zrobić wszystko". Podejrzewam, że nawet jak zjeść je przed pracą, to i tak przez resztę dnia, będzie towarzyszyć wakacyjny nastrój ;]
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pain au chocolat przed pracą to niezły pomysł. :)
UsuńTakie śniadanie... wymarzone :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Rzeczywiście smakuje wspaniale.
Usuń