Kouignettes czyli ciastka z rodem z Bretanii.
Kiedy piekę kouign
amann lub kouignettes (mała wersja kouign amann), zawsze przypominają mi się wakacje z dziećmi w Breatanii (przepis na kouign amann i wspomnienia znajdziecie TUTAJ). Najlepsze, wyjęte prosto z pieca jedliśmy siedząc na starych miejskich murach. Przed malutką piekarenką wiła się długa kolejka spragnionych słodkości. Pieczono tam tylko lokalne specjalnośći: far breton, kouignettes i kouign amann. Całą okolicę spowijał niesamowity zapach masła i karmelizowanego cukru.
Dzisiejsza wersja ciastek ma nietypowy dodatek. Ja dodałam do jednej części świeże borówki, a do drugiej świeże żurawiny. Ten kwaskowy akcent w słodkim karmelowym cieście idealnie się komponuje. Latem sprawdzą się idealnie czerwone porzeczki. Do ciasta można dodawać mrożone owoce, więc jeżeli macie mrożone porzeczki możecie je upiec z tym dodatkiem też teraz.
Kouignettes z żurawinami
Les kouignettes
260 g mąki pszennej (typu 550) + mąka do podsypania blatu
1 łyżeczka suszonych drożdży
1 łyżeczka soli
180 ml ciepłej wody
200 g bardzo zimnego masła + masło do wysmarowania foremek
150 g drobnego cukru
2 garście świeżych lub mrożonych borówek (brusznic), żurawin (drobnych), czerwonych porzeczek
W misce wymieszać drożdże i ciepłą wodę. Odstawić na 5 minut. Dodać sól i mąkę. Miksować całość (końcówki haki) przez 5-8 minut do uzyskania gładkiego ciasta. Przykryć ściereczką i odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia. Pokroić masło (nożem lub tarką z ostrzami w kształcie litery V) w cienkie (2 mm) plastry. Podsypać blat mąką. Rozłożyć wyrośnięte ciasto i rozwa kować je na prostokąt o wymiarach 30x40 cm. Na lewej połowie ciasta rozłożyć plastry masła i zostawić całość, aż masło trochę zmięknie (około 10 minut). Ciasto złożyć na pół przykrywając połową ciasta, połówkę pokrytą masłem. Docisnąć ciasto dłońmi do masła i lekko je rozwałkować, żeby wszystkie warstwy się połączyły. Złożyć ciasto na trzy części i rozwałkować je na prostokąt o wymiarach 30x40 cm. Ponownie złożyć na 3 części i ponownie rozwałkować na prostokąt. Powtórzyć składanie i wałkowanie jeszcze trzy razy. Ciasta nie trzeba chłodzić pomiędzy poszczególnymi etapami. Na końcu złożyć ciasto na trzy części i zawinąć w folię spożywczą. Włożyć do lodówki na minimum 2 godziny, a najlepiej na całą noc.
Formę do muffinek posmarować masłem lub wyłożyć silikonowymi papilotkami (papierowe nie sprawdzą się przy tym cieście). Można również piec ciasto w wysmarowanej tortownicy (zdjęcie poniżej).
Blat posypać połową cukru i rozwałkować na nim schłodzone ciasto na prostokąt o wymiarach 30x40 cm. Wierzch posypać pozostałym cukrem i owocami (mrożonych nie rozmrażać). Ciasto zwinąć ciasno jak roladę i pokroić na 2-3 cm kawałki. Wkładać kawałki ciasta do muffinkowej formy lub do tortownicy (zachowując 1 cm odstępy). Wstawić formy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C i piec do zrumienienia około 25 minut. Wyjąć z piekarnika i odstawić na 5 minut. Po tym czasie wyjąć ciastka z foremek. Nie studzić w foremkach, bo zastygnięty karmel utrudni ich wyjęcie.
Z powyższych proporcji upiekłam 12 małych kouignettes w formie do muffinek i 10 w tortownicy.
Najlepsze są jedzone jeszcze ciepłe. Kouignettes po uformowaniu i pokrojeniu na porcje można zamrozić.
Przepis Rachel Khoo z książki "My little French kitchen".
Piękna , żurawina oddała śliczny kolorek :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję. Kolor i smak. To zdecydowanie udane połączenie.
UsuńLo! Ty publikujesz takie pyszne ciasteczka, a ja właśnie wyciągnęłam z piekarnika podobne - drożdżowe ślimaczki z żurawiną! Po raz kolejny nam się to zdarza :) Pięknie i szczęśliwie!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Aniu, jak ja lubię te nasze wspólne - nieumawiane wypieki. Chyba w takim razie musimy umówić się na wspólne. Masz jeszcze ten składnik?
UsuńChciałabym tam pojechać, może kiedyś... A to są takie ciastka, chrupiące, kruche, czy miękkie, jakbyś określiła strukturę ? Kuszą mnie, będę się do nich przymierzać :)
OdpowiedzUsuńTo cudowna część Francji - z klimatem. Życzę Ci tej podróży. A ciastka są miękkie w środku (drożdżowe długo wyrastające w chodzie) w chrupkiej karmelowej otoczce. Mam nadzieję, że się przymierzysz. Jeśli tak, daj koniecznie znać.
UsuńJak ja bym chciała zjeść takiego ciepłego na ulicznej kawiarni!
OdpowiedzUsuńJa też bym chciała. Podwójna przyjemność - smaku i otoczenia.
UsuńBrzmią i wyglądają przepysznie. Upiekłabym je za jakiś czas przy okazji odwiedzin w domu rodzinnym - mam tam mnóstwo zamrożonych malin, jak myślisz, pasowałyby tutaj?
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo z Twoich planów. Maliny w trakcie pieczenia puszczają sporo soku i mam wątpliwości jak zachowają się w tych ciastkach. Na pewno nie dawałabym dużej ilości owoców, ale samo połączenie tego ciasta z malinami zapowiada się super.
Usuńna sam widok obśliniłam monitor:) mniammmm
OdpowiedzUsuńI co ja mam teraz zrobić ;) Masz chusteczki :)
UsuńMuszę zmienić godziny przeglądania Twojego bloga, bo zawsze nachodzi mnie dzika ochota na słodkości:)
OdpowiedzUsuńDla mnie to sama radość.
UsuńUrocze ciasteczka / bułeczki :-) aż ślinka leci:-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję. Cieszę się, że Ci się podobają.
UsuńCudne! Wyglądają jak różyczki:-)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście tak, przypominają je. Fajne miałaś skojarzenie.
UsuńOne muszą być zniewalające! Cudownie wyglądają, piękne zdjęcia robisz.Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńMajano, bardzo dziękuję za Twoje słowa. Są przemiłe. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń